piątek, sierpnia 02, 2019

Długi weekend w Rzymie czyli dzień drugi

Nasz grafik 'rzymski' był bardzo napięty...
Ale tak na prawdę wieczorem okazywało się, że jeszcze można było zahaczyć o to czy tamto bo wracaliśmy do hotelu (a raczej spacerowaliśmy do niego) około 18 więc nie z 'językiem na brodzie'. 

I choć robiliśmy 16-20km dziennie to niespiesząc się nigdzie wcale nie odczuwaliśmy tych przechodzonych kilometrów poza jednym małym odciskiem, którego się dorobiłam zaraz po przyjeździe tylko dlatego, że skarpetka zsuwała mi się w bucie ze stopy ;-)

Nasz drugi dzień wędrówki po Rzymie zaczęliśmy od najbliższego nam obiektu (względem hotelu) czyli Piazza Navona. Pod drodze mijaliśmy też budynek Sądu Najwyższego (CORTE SUPREMA DI CASSAZIONE), który już samą architekturą przypomina gdzie jesteśmy i na który mieliśmy widok z naszego hotelu. Znajdował się dosłownie po drugiej stronie drogi.






PLAC NAVONA

Plac Navona, jak mówi historia, powstał na ruinach starożytnego stadionu. Niczym go obecnie nie przypomina ale jest to, najporściej słowa ujmując, duży rynek, z trzema pięknymi fontannami - fontanna Czterech Rzek, Fontanna Neptuna i Fontanan Maurona. Znajduje się też tam przepiękny kościół Sant'Agnese in Agone, gdzie też nie omieszkaliśmy zaglądnąć.



Poza tym jest miejsce otoczone mnóstwem restauracji więc nie wyjdzie się stąd głodnym a jest w czym wybierać!
Po śniadaniu wstąpiliśmy do przypadkowej (a jak się potem okazało przepysznej) lodziarni zasmakować włoskich lodów i tak z pełnymi brzuchami 'dotoczyliśmy' się do Panteonu.


PANTEON
Ciekawostką jest (przynajmniej dla mnie), że świątynia ta typowo rzymska, gdzie czczono bożków w czasach starożytnych, od siódmego wieku jest swiątynią katolicką, czyli po prostu kościołem. 
Wejście do niego jest bezpłatne choć trzeba odstać troszkę (10-15min) w kolejce.





Poza tym straż przepędza turystów z obsiadywania murów jak i nawet opierania się o ściany - zostałam przegoniona kiedy oparłam się o ścianę by wyjąć butelkę wody z plecaka ;-)

FONTANNA DI TREVI
...czyli jedno z najbardziej 'okupowanych' miejsc przez turystów w Rzymie. 

Na prawdę w środku dnia (czyli kiedy my też tam byliśmy) jest tu tłoczno i ciężko nawet zrobić zdjęcie (nie mówię tu o zdjęciach z turystami w tle ale wogóle o miejcu na zdjęcie!). 
Tradycyjnie wrzuca sie też tam pieniążka (do tyłu i przez ramię) wierząc, że dzięki temu wróci się do Rzymu. Tam również nie można siadać lub opierać się o ściany czy mury fontanny.

SCHODY HISZPAŃSKIE
To jedne z najdłuższych i najszerszych schodów w Europie ale przyznam, że spodziewałam się, że bedą wyższe i przygotowywałam się psychicznie na ten morderczy spacer w górę... 
Nie służą tylko do 'wspinaczki' ale co jakiś czas odbywają się tu między innymi pokazy mody. 
U podnóża schodów można zrobić zakupy bo plac otoczony jest sieciówkami jak i ekskluzywnymi butikami.
Na szczycie znajduje się kościół św. Trójcy (taaak, kościołów troszkę zwiedziliśmy podczas tego urlopu ;-) ), który też można zobaczyć od środka.

PARK BORGHESE
Po wspinaczce, drogą na szczycie schodów u podnóża kościoła świetej Trojcy, ruszyliśmy w stronę Villi Borghese.
Park otaczający willę jest przeogromny i można tam spacerować godzinami podziwiając starożytne budynki i rzeźby. Była i kawiarnia gdzie przystanęliśmy na ciacho i lemoniadę.

Można również zwiedzać okolicę wypożyczając rowerki, jedno- czy dwuosobowe (co i my zrobiliśmy) ale i rodzinne na kilka osób :-) To była mega frajda a i nieco dodatkowego ruchu podczas wakacji. Koszt wypożyczenia rowerku na 2 osoby na 2 godziny to 12 euro.
Spędziliśmy tam prawie 3 godziny po czym wróciliśmy dokładnie tym samym szlakiem do hotelu, z myślą o kolacji :-)

Copyright © 2017 Other Than Pink